Jeśli nie chcesz mojej zguby, te lu mieru daj mi, luby!

0
651
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Rate this post

Stwierdzając, że niebawem Święta, wyważam otwarte drzwi, niemniej jednak – coraz bliżej Święta, coraz bliżej Święta… A jak Święta, to – wybaczcie komunał – suto zastawione stoły, od których rzadko kiedy ma się ochotę wstać. Skoro już tak będziemy udawać się na proszone obiady, tudzież przyjmować gości na uroczystych posiłkach u siebie, może warto byłoby podać do wybornego i eleganckiego menu wino, lepiej: wino włoskie, a najlepiej – salentyńskie! Dziś mowa o winie właśnie, czyli tytułowym lu mieru – był to jeden z pierwszych wyrazów, których się nauczyłam (i od razu na jego podstawie zorientowałam się, że z dialektem bez rzeczonego mieru wcale mi łatwo nie pójdzie, bo co w końcu ma wspólnego wyraz vino ze słowem mieru?!?!).

W Polsce (ani na świecie) win włoskich przedstawiać specjalnie nie trzeba. Od lat są jednymi z trunków wyjątkowo cenionych za smak i aromat. Włosi produkują swoje wina z wykorzystaniem metod zarówno tradycyjnych, przekazywanych z dziada pradziada, sięgając po krajowe szczepy winorośli, jak i z użyciem sposobów nowoczesnych, wybierając raczej międzynarodowe szczepy winogron.

Jednymi z lepszych gatunkowo trunków są te produkowane w Apulii, ale ja – ze względu na ogólną tematykę bloga – skupię się wyłącznie na tych wytwarzanych poniżej linii łączącej Tarent z Brindisi.

Wina Apulii

Moje pierwsze prawdziwe zetknięcie z salentyńskim napojem bogów miało miejsce w jednej z lokalnych enotek w prowincji Lecce. Moja (przyszła wówczas) szwagierka pracowała wakacyjnie w cantinie sprzedającej oliwę i wino, więc jak było mało klientów, oprowadziła mnie po całym sklepie i jego zapleczu (a jakie to było zaplecze!) i opowiedziała kilka słów o salentyńskich wyrobach.

W prawdziwej salentyńskiej enotece.

Zdziwi się ten kto sądzi, że w każdym południowowłoskim domu znajduje się bogato wyposażona piwniczka, w której butelka butelkę butelką pogania, a na każdej z owych butelek widnieją wychwalające zawartość prestiżowe etykietki. Nie! Na własne potrzeby salentyńska rodzina udaje się do enoteki z własnym pojemnikiem/gąsiorem/baniaczkiem (co najmniej pięciolitrowym) i prosi o jego napełnienie. Bez żadnych etykietek czy całego tego (zbytecznego) blichtru. W domu już sami przelewają sobie dopiero co zakupione w cantinie wino do butelek i serwują a tavola. Oczywiście sytuacja wygląda zgoła inaczej, gdy Salentyńczycy idą do kogoś z wizytą i na ręce pana domu (dla pani najczęściej jest coś słodkiego i/lub kwiaty) wręcza butelkę trunku – nie jest to naturalnie butelka własnej roboty 😉 , tylko kupiona oryginalnie, zakorkowana, z elegancką etykietką. Najczęściej zresztą mieszkańcy półwyspu sięgają po lokalne wina, które – ich zdaniem (zresztą w pełni podzielanym na całym świecie) – nie mają sobie równych.

Gdy w Salento o winie mowa, zawsze ktoś wspomni o „rabunkowych procederach”, jakie jeszcze kilkanaście lat temu uprawiali przedstawiciele większych koncernów winiarskich z północnej części Italii. Otóż na Półwysep Salentyński przyjeżdżały wielkie wozy dostawcze, które prawie za bezcen skupowały południowe wino, by następnie zabutelkować je na Północy i sprzedawać jako tamtejsze! Podobnie rzecz się miała również z oliwą. Być może jeśli ktoś jakieś 30 lat temu zachwycał się północnym winem o wyjątkowej głębi smaku, w rzeczywistości wychwalał zalety trunku z Południa, kto wie… Salentyńskie wino jest oczywiście bohaterem różnych świąt i sagr, jak chociażby tych poniższych:

Salentyńskie wino, a konkretnie Primitivo di Manduria, było jednym z głównych bohaterów podczas zorganizowanego ostatnio w naszej Szkole eventu poświęconego prezentacji niniejszego bloga:

Typowe salentyńskie produkty – wino, oliwa oraz friseddhre

No dobrze, ale cóż takiego ma w sobie to salentyńskie wino, że jest tak chętnie konsumowane nie tylko na półwyspie, ale i daleko poza jego granicami?

Jak pisze w książce „Wina Włoch” Burton Anderson (Wig-Press Warszawa 2003): na gorącym Półwyspie Salentyńskim „powstają mocne, ciemne wina mieszane z odmian negroamaro, malvasia nera i primitivo. Dzięki nowym technologiom robi się dziś wina słabsze, ale w dalszym ciągu solidne. Stylowi tutejszych win różowych dorównują tylko nieliczne trunki z innych regionów. Produkuje się je w systemie lacrima (z moszczu obciekowego) z soku pochodzącego w połowie z nierozgniecionych jagód. Są to wina delikatnie wytrawne o bladoróżowej barwie” (s. 238-239).

Znawcy radzą, by wina salentyńskie (głównie różowe i białe) pić jako wina młode.

Terre del negroamaro

Poniżej przedstawiam najbardziej popularne gatunki wina (co nie oznacza, że nie mam świadomości istnienia innych, jest ich tak wiele, że nie sposób byłoby w ramach jednego artykułu dokonać samego wymienienia ich z nazwy, a co dopiero próbować je opisywać – każde zasługuje na osobny wpis… Tak, osobny wpis i przy okazji degustacja, hmm… nie brzmi źle ;)):

PRIMITIVO

Jak pisze Anderson: „Nazwa ta sugeruje ‘wczesne dojrzewanie’, a nie – jak można by pomyśleć – „prymitywny charakter”, choć wiele spośród mocnych czerwonych win wytwarzanych w okolicach Mandurii (gdzie mają one prawo do określenia DOC), pasuje również do tego drugiego skojarzenia.” (s. 243) Niektórzy Włosi, jak podczas spotkania w Szkole poinformowała mnie jedna z Pań, uważają, że primitivo powinno się w tym konteksćie rozumieć jako podstawowy, bazowy, absolutnie elementarny. Mnie to tłumaczenie bardzo przekonuje!

Primitivo di Manduria doczekało się własnego znaczka pocztowego

PRIMITIVO DI MANDURIA było już wspomniane wyżej. Jak doradza Anderson: „Wersje secco, amabile i dolce są zazwyczaj dobre już po roku lub dwóch, gdy w ich barwie wciąż obecny jest głęboki fioletowy odcień.” (s. 244)

Primitivo di Manduria 2011

Do città bianca warto się wybrać na wycieczkę, nie tylko by nacieszyć oczy pięknymi widokami, ale również by uraczyć podniebienie dwoma typami wina, rzadko spotykanego poza najbliższą okolicą (a szkoda!):

Bianco – jak pisze Anderson, „zielonkawożółte delikatne wino doskonałe do owoców morza wytwarzane z odmian impigno i francaville.
Ottavianello – jasnorubinowe, niemal różowe subtelne wino z odmiany ottavianello pasujące do wielu różnych potraw”. (s. 243)

Za Andersonem (s. 244): „Długi półwysep tworzący obcas włoskiego buta użycza swej nazwy winom IGT [indicazione geografica tipica] bianco (verdeca i malvasia bianca) oraz rosso i rosato (jedno i drugie z dominującym udziałem odmian negroamaro i malvasia nera), wśród których znaleźć można niektóre z najszlachetniejszych win Apulii. Ponieważ jest to spory i dobrze znany obszar produkcji dość jednorodnych win, wiele osób zastanawia się, dlaczego Salento nie zyskało statusu odrębnej apelacji DOC, która mogłaby objąć obecną mnogość sklasyfikowanych obszarów i okręgów.”

„Najsłynniejsza z apelacji Salento obejmuje pięć typów win, w tym tradycyjne rosso i rosato, produkowanych okolicach miasta Salice Salentino na zachód od Lecce.

Bianco – produkowane głównie z chardonnay, bywa winem pokazującym pewną klasę.
Rosato – negroamaro z dodatkiem winogron malvasia nera daje wino o pewnej głębi; czasem starzone tradycyjnymi metodami.
Rosso – robione z tych samych odmian co rosato, bywa winem bogatym i aksamitnym, wzbogaconym nutą goryczy. Jest imponująco długowieczne i zdecydowanie wyróżnia się wśród win z Salento.
Aleatico – słodkie czerwone wino z winogron aleatico nabiera z czasem wdzięku.
Pinot bianco – odmiana dająca tu obiecujące wyniki, również w wersji spumante. (Anderson, s. 244-245).

Nie mogę o nim nie wspomnieć, gdyż jest ono produkowane o rzut beretem od domu moich Teściów. Bywa określane jako solidne, produkuje się je ze szczepów negroamaro i malvasia nera. Znakomite jest rosato o pięknej koralowej barwie i rześkim smaku.

SQUINZANO DOC ITA

Cóż nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zachęcić do sięgania (z umiarem!) po wykwintne wina południowych krańców Włoch oraz do wizyty w prawdziwej salentyńskiej enotece. Jeśli póki co do Salento macie za daleko, zapraszamy na kolejne spotkania organizowane w naszej Szkole. Na zdrowie! Ciao!

PS 1. Wspomniany na samym początku salentyński wyraz mieru nie wziął się wcale z powietrza. Pochodzi od łacińskiego vinum merum, czyli od czystego, szlachetnego, nieskażonego żadnymi innymi domieszkami wina.

PS 2. A Wy macie jakieś doświadczenia z salentyńskimi winami? Które z nich najbardziej Wam odpowiada?